O mnie

Moje zdjęcie
Hoi, jestem grubaska, od zawsze walczaca o fit sylwetke. Uwielbiam jesc taka moja slabosc, ktora moze stac sie sila. A jak? To chce prztestowac na sobie. A czy dam rade? Bardzo chce, chce udowodnic sobie i innym jak ze slabej grubaski, stac sie silna i zdrowa. I bede to robic na tym blogu, bo uchwyce kazdy moment czarno na bialym. Bede weryfikowac slabosci i utrwalac sile.

wtorek, 14 lipca 2020

A ja tyje i chudne

Tivoli, zd. Di
A ja tyje i chudne


Kolejka gorska, to jest to co, mniej wiecej od 13 roku zycia, prezentuje mojemu metabolizmowi. Zanim zrobilam sie ciezsza, bylam dzieckiem z wielka niedowaga, tak wielka, ze musialam byc monitorowana przez lekarza co 3 miesiace, lykac pigulki na poprawe apetytu.
Co sie wiec stalo? Moze te tabletki zadzialaly z opoznionym zaplonem.

Na pewno pojawily sie frytki i chipsy, pizza i hamburgery, a ze w tamtych czasach dzieciaki zwykle nie bywalay grube, to nikt sie nie zastanawial nad tym co i ile je. Jesli bylo smaczne to sie jadlo, az sie uszy trzesly.
Pamietam pierwsze frytki sprzedawane w sklepiku osiedlowym, takie swiezo robione, wrzucane do wielkiej metalowej misy i porcjowane w papierowe rozki.
Do tej pory milosc do frytek mi nie minela, jest to dla mojego podniebienia najwieksza rozkosz.
Jednak te 30 lat temu nie musialam sie kontrolowac, szczegolenie kiedy moja mama zaczela je robic w domu. Niestety nigdy nie byla master chefem, nie lubi gotowac, a jak sie czegos nie lubi to robi sie to od niechcenia. Wrzucala wiec pokrojone ziemniaki na zimny olej, frytki zaczynaly piec sie napompowane olejem jak gabka.
 Nie smakowaly tak jak te ze sklepiku (o zgrozo, tluszcz ciekl po brodzie) ale byly frytkami!
Nawet nie zauwazylam kiedy sama stalam sie jak gabka pelna tluszczu.

Mialam 17 lat kiedy schudlam 10 kg w 3 tygodnie. Byly wakacje, piekne Bieszczdy, kazdego dnia wycieczki piesze po Poloninach, kapiele w zimnym Sanie. Dlugie wieczory, wczesne pobudki i zero apetytu.
Zachlysnelam sie ta atmosfera i powietrzem. Jadlam 1 kromke chleba z serkiem topionym, kazdego wieczoru, wiecej nie chcialam.
Z wakacji wrocilam nie do poznania , nawet bielizna na mnie wisiala.
Szybko jednak sie odkulam, efekt jojo byl nieunikniony. A co ja wtedy wiedzialam o odchudzaniu.

Moja mlodosc wypelniona byla probami odchudzania sie i tyciem. Najbardziej utylam biorac pigulki antykoncepcyjne. Apetyt byl nie do opanowania.
Po 7 latach przestalam brac hormony i nigdy wiecej do nich nie wrocilam.
Wzielam sie za siebie, ale zanim moja waga sie ruszyla minely miesiace.

Nadwaga towarzyszyla mi jednak dalej.
W dobie juz dobrze rozwinietego Internetu, w czasach gadu gadu i nk, moglam rozeznac sie w dietach, poczytac o odchudzaniu, a nawet znalezc wsparcie u osob z podobnymi problemami. Grubasy.pl wspominam strasznie milo, dziewczyny motywowaly sie kazdego dnia, stawaly sie dla siebie wirtualnymi przyjaciolkami.
To wlasnie z nimi na diecie Dukana schudlam ponad 15 kg i poczulam sie atrakcyjna.
Poczatki odchudzania sa zawsze ciezkie. Czulam sie chora, slaba, ciagle myslalam o jedzeniu. Cwiczylam na wioslarzu, kazdego dnia, po godzince....
Jadlam czesto, odchodzilam od talerza z niedosytem i nie moglam jesc wszystkiego.
Udalo sie w 3 miesiace odniesc sukces, udalo sie utrzymac wage kilka lat, udalo sie tez wyuczyc zdrowe nawyki

W ciazy znow mnie przybylo, 10 kg nadwagi po porodzie nie bylo wystarczajaca przestroga przed objadaniem sie, jak zwykle do czasu!

W tamtym okresie pewna znana dziennikarka sportowa schudla stosujac post Dabrowskiej. Skusilam sie i ja. Jak mi poszlo? Ohhhhhh to juz odrebna historia.

























1

Poczatek



Zarloczne Ja to Ja



Nigdzie nie moge znalezc motywatora, osoby, ktora ma podobnie, z ktora moge sie w malenkim stopniu zjednoczyc w swojej, badz co badz, walce. Pelno jest stron z madra trescia, samymi prawdami, reklam, zachet, cudotworcow. Ja znam te prawdy : mniej jedz, wiecej sie ruszaj, warzywa, woda, wszystko co jest prawda i pewnie dziala, ale jak to ugryzc? Natomiast brak jest normalnosci, slabosci, rzeczywistych prob, czesto nieudanych, ale motywujacych bo sa podobne do moich prob i moich przezyc. 

A ja jestem zwykla, taka sobie szara 39 letnia babka. Mam dwoch chlopczykow, 4 latka i 4 miesieczniaka. Mieszkam sobie daleko od Polski, bo tak mnie los skierowal kilkanascie lat temu (stad brak polskich znakow w pisowni). Jestem normalna corka, partnerka, matka, ktora chce schudnac.
I nigdy specjalnie szczupla nie bylam, tych prob odchudzania bylo tyle ile poniedzialkow w moim zyciu. Bo chyba tez moge stwierdzic, ze zaczynam od poniedzialku, a tak w okolicy czwartku juz sie nagradzam, w sobote robie sobie dzien wolny od diety, niedziela to kac moralny i postanowienie, ze znow od poniedzialku. Ale zanim ten poniedzialek to jeszcze oproznie to co kupilam w sobote, zeby mnie nie kusilo. Wiec wpierd...am bez umiaru, szybko, bez przyjemnosci, z mysla, ze to juz ostatni raz, bo od poniedzialku juz NIE! Koniec kropka.

Wiec tych diet bylo juz tyyyyyylllle. Glodowka, kapusciana, Dukana, 3 dniowa, sokowa, jajeczna, post, jedzenie raz dziennie, jedzenie co 3 godziny, a nawet post doktor Dabrowskiej. Na trzech udalo mi sie schudnac, na dwoch z nich nie mialam efektu jojo a po jednej z nich nabralam zdrowych nawykow. Ale o tym kiedy indziej. W kazdym razie moja waga wacha sie miedzy 67 kg (najwiekszy sukces) a 89 kg, przy wzroscie 165 cm. Po ciazach przytylam po 10 kg, w pierwszym przypadku zrzucilam z nawiazka na poscie Dabrowskiej. W drugim przypadku...to jakby teraz. 
Na wage weszlam 6 tygodni po porodzie, bylo 85 kg, teraz moj syn ma 4 miesiace, a ja waze 79,9 kg bez ubran:)

Nie moge restrykcyjnie sie odchudzac, bo dokarmiam malucha piersia, ale staram sie jesc zdrowo( o tym jak i ILE to tez kiedy indziej) i od 6 tygodni cwicze, 6 razy w tygodniu, nie krocej niz 45 minut. Sama siebie zadziwiam, ze nie pieprznelam po tygodniu, choc bylo ciezko, bo tez ruszac sie nie lubilam. 
Ale mowia, ze wszystko siedzi w glowie, ze potrzeba 3 TYGODNIE na zmiane swoich nawykow. A dla mnie to juz ostatni dzwonek, bo mowia ze po 40 metabolizm zwalnia. Wiec sie zawzielam, bol, pot, zgrzytanie zebow, ale teraz moge to z pelnym przekonaniem stwierdzic - cwiczenia to fajna rzecz. 
Pomimo duzej wagi czuje sie lekka i pelna energi. Robie deske i przysiady i zadziwiam siebie swoimi postepami. Moze na wadze tego nie widac, i na pierwszy rzut oka tez nie specjalnie, ale nie przestane cwiczyc, bo to mi dodaje energii, moja cera stala sie zdrowsza, a przede wszystkim, czuje sie tak jakby opleciona przez niewidoczny gorset, stabilniejsza, zwarta, tak jak w gorsecie.

W moim przypadku, 3 tygodnie innego myslenia pomoglo, bo choc jestem na poczatku drogi to jednak polubilam cwiczyc, lubie treningi, trampoline, rower, a nawet biegam tak jakos lzej. Ja to lubie! Hahaha. 
Tutaj duzy wplyw mialo tez znalezienie fajnego zestawu cwiczen, sposrod tych wszystkich super tabat, posladkow w 15 minut i kaloryfera w 6 tygodni. 
Dlugo nie szukalam, bo z nia juz wczesniej nieudolnie cwiczylam, wiec poprostu przy niej zostalam, przy Marcie z Codziennie fit.
 Pierwszym treningiem byl online trening cardio do muzyki, ktory Marta zrobila w czasie korony i przymusowej kwarantanny. Spodobal mi sie bo byl rytmiczny i dosc taneczny jak aerobik, poza tym Marta mi mowila ze mnie widzi i zebym sie nie krzywila bo inaczej mnie znajdzie, wiec sie staralam. 
Z bolem du.. drugiego dnia zrobilam trening bez tupania, tez byl przyjemny, bez obciazania stawow skakaniem. 
Potem przyszla moja urodzinowa trampolina fitness i sie okazala ze to absolutnie nie polega na podskakiwaniu w gore w dol, ale na ciezkim wbijaniu nog w sprezyne trampoliny. Po pol godziny treningu z you tube bylam mokra jak mysz. Ale nie moglam mojemu facetowi powiedziec, sorry nie podoba mi sie twoj prezent, ktory zreszta sama chcialam. Wiec po 3 tygodniach tez juz ja lubie.

Duzo daje mi tez sportowy zegarek
Wybralam fitbit bo ma przyjemny i latwy w obsludze app a poza tym od dwoch lat zalegal mi w szufladzie. Jakis nieuzyty prezent, ktory po czasie okazal sie prawdziwym motywatorem. 
Zaczelam sprawdzac kroki, kalorie, czas aktywnosci, a nawet sen. I tez mnie wciagnelo. Jestem takim controlfreak, ciagle patrze na zegarek, ile spalilam ile jeszcze musze zrobic krokow, przez co moja aktywnosc wzrosla do minimum 2000 spalonych kalorii dziennie ( razem ze snem bo w czasie snu spala sie tez ok 400 kcal ). 
Wiec, oprocz Marty z codzienniefit za swoj motywator uznaje tez ten zegarek, a motywacja wiadomo...to poczatek poczatkow.

Motywacja jest najwazniejsza, a ta ubywa duzo szybciej niz niechciane kilogramy. Pojawia sie pod wplywem impulsu i szybko zwija swe skrzydla przy pierwszej trudnosci. Rano budze sie z przekonaniem, tak! zaczynam od dzis! A wieczorem rzucam sie na chipsy, orzeszki, kraskersy, czy cos co widzialam w reklamie. I znika chec kontynuowania, przychodzi mysl, zaczne od jutra, od poniedzialku, od nowego miesiaca, albo roku.

I to jest powod dla ktorego powstaje ten blog, szukanie motywatorow, aby wreszcie osiagnac cel, byc szczuplym, wyrzucic z szafy zapas ubran w kazdym rozmiarze, bo skladam a moze sie przyda kiedys.....
Wiec wszystko od rozmiaru 38 do 44 jest skladowane pod lozkiem, w plastikowych skrzynkach, w workach na smieci w szafach, pod szafami i na szafach. 

Tworze wiec zwykle motywujace momenty i staram sie je tutaj przechowac by moc sie, w kazdym momencie zwatpienia, od nowa motywowac, a kto wie, moze tez zmotywowac jakas zblakana "grubaske", ktora tez, oprocz bredni oraz sztywnych prawd, nie moze znalezc wlasnego sposobu na zniszczenie swojego zarloka.

A ja tyje i chudne

Tivoli, zd. Di A ja tyje i chudne Kolejka gorska, to jest to co, mniej wiecej od 13 roku zycia, prezentuje mojemu metabolizmowi. Zani...